środa, 27 listopada 2013

Poradnik Psich For Internetowych


Fora internetowe, psie jak i nie tylko psie to wspaniałe miejsca w których możesz się bardzo dużo dowiedzieć zarówno o sobie jak i o swoich psach. Nie masz na nich konta? Nie zwlekaj! Zakładaj!

To jedyne miejsce w którym się dowiesz, czy twój pies ma nadwagę, czy jest dobrze wyszkolony, jaki plan treningowy stworzyć dla swojego pupila czy jakiej karmy użyć.





Oto czego dowiesz się na forach internetowych:
1. Pies też człowiek
2. Kantarek to najbezpieczniejsza obroża, tylko tego można używać.
3. Kolczatka jest złem i nikt nie powinien jej używać
4. Twoje metody wychowawcze zawsze są złe.
5. Userki (przeważnie kobiety uczestniczą w aktywnym życiu forum) które mają powyżej 1.000 postów są jednocześnie najlepszymi weterynarzami, treserami, wychowawcami, matkami, itd.
6. Chcesz mieć psa, ale nie masz odpowiedniej ilości kasy na koncie? Mieszkasz w kawalerce? Nigdy nie powinieneś/ powinnaś nawet pomyśleć o psie.
7. Psy WOLNO karmić tylko karmą za min.130zł za worek. Karmy firmy made in Tesco, Biedronka Chappi itd... są zakazane.
8. Schodzisz na karmienie psa mięsem? Ok, ale w jadłospis wrzuć dziczyznę, strusia, bawoła, norweskie ryby, kupuj dla psa tylko w sklepach ekologicznych.
9.Masz psa nie z adopcji, a nierodowodowego? Jesteś złem wcielonym!
10. Masz problemy finansowe i nie stać cię teraz na lepszą karmę i nową  markową smycz? To po co brałeś psa?

Na forach internetowych istnieją takie grupy zamknięte. Jest to obóz osób, które można nazwać jednym słowem-PLOTKARY. Wywąchają każdą, nawet nieistniejącą aferę, twojego psa lepiej znają niż ty, choć nigdy go nie widziały, ani nie pojawiły się w miejscu do którego je zapraszałeś. Te osoby wiedzą wszystko najlepiej i nie trzeba ich o niczym informować- one i tak już wiedzą. Uważaj na nie. Jeśli im w jakikolwiek sposób podpadniesz zniszczą ci życie.

Kolejna bardzo ważna informacja- wykrzykniki i bluzgi. Jeśli chcesz być brany poważnie, to na forum internetowym gdy będziesz kogoś oskarżać użyj wielu wykrzykników i solidnie nawrzucaj na tą osobę "piep...a" to za mało... postaraj się bardziej.

Jeśli chcesz być lubiany, szanowany i pokazywany jako przykład na forum, rób to w ten sposób:
1. Zgadzaj się ze wszystkim co napisała "grupa trzymająca władzę (zwana dalej GTW)".
2.Jeśli GTW kogoś o coś oskarża- idź za ich przykładem! Nie pytaj nigdy dlaczego- w ten sposób sam możesz się znaleźć na celowniku.
3. Jeśli osoba x zamieści swoje prace graficzne, fotograficze, powie czym się zajmuje na co dzień- wpisz to w google i zbesztaj ją od góry do dołu. Wytykaj jej brak wykształcenia,brak wiedzy- reszte i tak zrobi GTW.
4. Słuchaj ślepo wskazówek z forum. ŚLEPO! Nie waż się mieć własnego zdania.

I najważniejsze- SCHOWAJ HONOR I PRAWDĘ DO KIESZENI. Albo od razu wyrzuć do śmietnika- więcej nie będzie ci potrzebna.


Czy przesadzam? Nie wydaje mi się. Fora internetowe bardzo wiele tracą przez użytkowników, którzy zachowują się właśnie w ten sposób, a ich jest coraz więcej. Każdy chce być szanowany i znaleźć odpowiedzi na swoje pytania. Dlatego powstały fora internetowe, lecz teraz służą głównie do niszczenia innych mniej wiedzących czy nie myślących tak samo userów. Jest to ich nowe zastosowanie, które sprawdza się bardziej niż pierwotne.


Drogi czytający moje wypociny.


Jeśli twój pies ma problem ze zdrowiem-idź do weterynarza, on będzie wiedział na prawdę jak mu pomóc i nie wyśmieje twoich pytań.

Jeśli masz problem z zachowaniem twojego psa- znajdź trenera, który pomoże ci go rozwiązać. Słuchaj jego rad. Ta osoba nie chce cię zniszczyć,a pomóc.

Jeśli straciłeś właśnie pracę, co dzień jesz zupkę chińską, czy inne danie niskobudżetowe-  kup psu najtańszą karmę z możliwych- pies może przez jakiś czas taką dostawać, nic mu się nie stanie. On będzie z tobą w tym czasie, dodając radości twojemu życiu.

Jeśli nie możesz zajmować się już psem, na prawdę nie możesz ( nie przez to, że ci się znudził, bo pies to obowiązek do końca życia), to oddaj go. Znajdź dla niego prawdziwą i dobrą opiekę. Schronisko to nie jest dobra opcja.

Jeśli szukasz osób do wspólnych treningów, czy spacerów- rozejrzyj się po swojej okolicy- tu znajdziesz ich najszybciej, nie w internecie.


Podlicz 1000 postów, na każdy potrzeba min. 5 minut- aby zapoznać się z tematem, napisać odpowiedź. To jest 5.000 minut już, czyli ponad 83 godziny siedzenia na forum.


Ile byś zrobił w tym czasie ze swoim psem?

Pozdrawiam!







sobota, 9 listopada 2013

Husse, czyli czym karmić psiaka

Zaraz po powrocie z Marszu mielismy okazję testować karmę dla psów marki Husse, dostarczoną nam przez ich opolskiego przedstawiciela (fanpage: Husse Opole )

Ze względu na wrażliwy układ pokarmowy Lakiego poprosilismy o przesłanie nam karmy Lamm&Ris

Składniki:

jagnięcina (min. 30%), ryż, łosoś, tłuszcz zwierzęcy, wysłodki buraczane, siemię lniane, hydrolizowane białko kurczaka, olej z łososia, drożdże, sól, fruktooligosacharydy, lecytyna, wyciąg z aksamitki, algi morskie, ekstrakt z pestek winogron.


Analiza składu:

Białko 23,0%, tłuszcz 14,0%, składniki mineralne 7,0%, błonnik 2,5%, wapń 1,6%, fosfor 0,9%

Dodatki dietetyczne:

Witamina A 17500 IE/kg,
Witamina D3 1600 IE/kg,
Witamina E 450 mg/kg,
E1 (żelazo) 160 mg/kg,
E2 (jod) 2,5 mg/kg,
E4 (miedź) 6 mg/kg,
E5 (mangan) 50 mg/kg,
E6 (cynk) 86 mg/kg,
E8 (selen) 0,16 mg/kg;
Przeciwutleniacz: Tokoferol.

 Jak można przeczytać na stronie firmy:

"Husse Lamm&Ris to najwyższej jakości, bezglutenowa, zbilansowana karma składająca się wyłącznie z lekkostrawnych, dobrze przyswajalnych składników, takich jak jagnięcina i ryż, które są odpowiednie dla psów z wrażliwym żołądkiem. Stosowanie tej karmy znacznie zmniejsza ryzyko wystąpienia alergii pokarmowej. Odpowiednia dla psów wszystkich ras.


Karma nie zawiera sztucznych barwników i konserwantów
."




 Nie jestem specem od karm, ale wiem jedno- dobrze pachniała i psom smakowała. U Almy zauważyłam, że mniej wypadała sierść, a Laki nie miał problemów żołądkowych w trakcie jej stosowania, co było dla mnie wspaniałym odkryciem.
Niestety, nie mamy przedstawiciela tej karmy na swój rejon zamieszkania, dlatego na dzień dzisiejszy nie zejdziemy na nią na stałe.
Karmy Husse nie są dostępne w sklepach internetowych i stacjonarnych. Są dostępne jedynie przez lokalnych dystrybutorów karmy Husse, co zapewne jest plusem bardzo duzym, jeżeli takiego ma się w swoim rejonie.

Plusów tej karmy jest dużo- mniejsze kupki, błyszcząca sierść, brak kamienia nazębnego, to, że smakuje moim psom i nie powoduje fiksacji żołądka.
Minusem, który jeszcze zauważyłam jest mało czytelna strona- zakładka "Jak kupować" jest w pasku, którego zwykle klienci nie oglądają, chyba, że chcą wybrać inny język strony.

A jak wasze opinie o tej karmie?

Do następnego napisania!





 

Coś o wczoraj i coś o dzisiaj.

Zaczęliśmy uczyć nowych sztuczek i wrócilismy do starych. Do tego pojawil sie u nas nowy sprzęt, oraz nowe godziny spacerów i wypadów.

Szukamy kamery, aby to wszystko wam przedstawić. Niestety, na tablica.pl wszystko jest albo zbyt drogie jak na razie, albo za słabe.

Laki obecnie uczy się sztuczek "na wyciszenie"-  łepek, czyli kładzenie łepka na przednich łapkach, leżeć, czyli leżenie na boku, z brakiem reakcji na takie drobne rozproszenia jak sypanie karmy na podłogę, oraz trup- czyli brak reakcji na podnoszenie łap, czy ogona w pozycji leżeć.


Ważną sprawą jest też to, że znaleźlismy nowe miejsca spacerowe, dzieki czemu psiaki mogą obwąchiwać nowe krzaczki.

Szykuję się z Almą do zawodów OBI. Chcemy spróbować czegoś nowego.  A może okarze się, że sprawia nam to frajdę?


Nie kończymy też spacerować.

Dlatego zapraszamy was 11.11.2013 na spacerek na 30km trasie Pruszcz Gdański- Otomin.

Ktoś chętny? Zapraszamy was na wspólny spacerek, startujemy o 10.00 na Faktorii w Pruszczu Gdańskim. mam nadzieje, że do zobaczenia!

środa, 23 października 2013

Marsz przez Polskę- Oto Bezdomny Pies


Marsz Przez Polskę- Oto Bezdomny Pies

Minął już miesiąc od zakończenia akcji, która miała na celu promocję adopcji psów bezdomnych. 

Nie wiedziałam, że tak ona odciśnie się na moim życiu.
Gdy człowiek jest zdany sam na siebie i swoje psy, gdy musi się mierzyć z takimi problemami jak ludzie, trasa, którą zmierza i życiowe problemy- np. ciągłe szukanie wodopoju. 
Ruszyliśmy 1 sierpnia 2013 roku. Z przystani jachtowej w Gdańsku- Wisłoujście


Z tego miejsca, nasz znajomy kapitan, zwany potocznie Jezusem zabrał nas jachtem na Hel. Przemilczę to, że mieliśmy ruszyć o 10, a ruszyliśmy po godzinie 16, oraz to, że potem czekała nas nocna wyprawa przez Hel do Władysławowa- i tak jestem wdzięczna za podrzucenie nas drogą morską na start wyprawy ;) 


Na Helu... Wiało. I było dużo ludzi :D Ruszyliśmy w stronę Władysławowa po kolacji. Jednak nocna podróż przez Hel była bardzo ciężka- krok do przodu dwa, kroki do tyłu, przez Wiatr. Noc Zastała nas Więc na Helu. Rano na umówione spotkanie podjechaliśmy pociagiem (zdzierstwo!) I tak spotkaliśmy się z rodzinkę z Willi Kotik.

Drugi dzień Marszu oficjalnie zaczął się we Władysławowie. Spotkałam się z Kotikami w Ich willi- moje psy miały okazję się napić wody i odpocząć , ja odpoczęłam przy herbacie prowadząc ciekawą rozmowę z całą rodzinką. To wspaniali i bardzo ciepli ludzie, opiekujący się trzema pięknymi psami. Z takimi osobami mogłabym rozmawiać godzinami- pod warunkiem, że byłabym po całej przespanej nocy. Przepraszam, was drodzy Kotikowie, za moje nieogarnięcie w trakcie rozmowy, ale oczy mi się same kleiły ;)
Ruszyliśmy drogą wzdłuż morza w stronę Pucka. Psy wesoło rwały do przodu- cała czwórka, my-ludzie spokojnie przemieszczaliśmy się do przodu. Rozmowa nawet w trasie była bardzo ciekawa. Na prawdę was polubiłam Kotiki!
Rozeszliśmy się kilka km przed (2-3?) przed Swarzewem. Szłam potem bardzo długo niebieskim szlakiem.
Puck wydał mi się bardzo dziwną miejscowością. Myślałam, że okolice gdańska są pełne Kaszubów- ale jednak się myliłam. Od samego momentu wejścia do Pucka przywitały mnie napisy i rozmowy właście w tym języku. Doszliśmy na koniec festynu "Karpa". Wzbudziliśmy małe zainteresowanie, odpowiadaliśmy na pytania osób, które podchodziło do "tej dziwnej pani z dwoma psami"
W Pucku, ze względu na upał zrobiliśmy dość długi postój. Rozczuliła mnie do łez opowieść pewnego Pana, który przysiadł się do mnie na ławeczce i z pełną powagą powiedział: Ja też jestem bezdomny. Mój pies umarł dwa tygodnie temu.

Dla takich ludzi i ich historii warto iść.

Ruszylismy w trasę. Nie chce was zanudzić opowieściami, ale było pięknie i ciepło. 



Gdy Ruszaliśmy "na Gdynię" spotkała nas nie miła niespodzianka- pewien pies Wielkości Kaukaza rzucił się na Lakiego. Jego właściciel nie reagował, a ja denerwowałam się, że nie wzięłam na wyprawę glanów. Poszkodowanego Lakiego przeniosłam do najbliższej wsi. Mieliśmy fart. Był tam weterynarz, który mógł nam pomóc. Tak drugi dzień skończył się tuż przed Gdynią dla Nas. 

Dzień trzeci- Gdynia. I kolejne wspaniałe spotkanie z tym razem mamą Kotików. Przeszłyśmy się razem przez Gdynie, po czym wsadziłam psy do skm i pojechałam do domu. W zaleceniach weterynarza był odpoczynek

Województwo Kojawsko-Pomorskie. 
Wspaniała Bydgoszcz i równie ciekawy Toruń. 
Oba miejsca były ciekawe. 
I w obu podłączyło się do nas sporo osób. 
Podróż z Bydgoszczy do Torunia nie była dla nas najszczęśliwsza- nie znaliśmy tamtych szlaków, więc szliśmy wzdłuż trasy od Mostu Fordon do samego Torunia. 
Kierowcy! 
Apel do was! 
Wypiłeś Tigera? Spaliłeś fajkę? Nie rzucaj tym w nas! To Boli. 
W Toruniu nocowaliśmy w Schronisku dla zwierząt, w Bydgoszczy u przyjaciół marszu. W Toruniu przywitała nas duża grupa właścicieli psów, którzy przeszli z nami przez Toruń ;) Pozdrawiam Was wszystkich ;)
Kilka zdjęć:

Pozdrowienia dla Emili i Marka z Markowej Szkoły Psa i Kota! Wspaniali trenerzy! 

Ciechocinek- i kolejny problem. Skręcona kostka i minimum tydzień odpoczynku. 
Zjechałam Nocą do Warszawy. Pierwszy odpoczynek zaliczyłam pod skrzydłami wspólnoty w Wesołej, następne w Fundacji "Wzajemnie Pomocni". To wspaniali ludzie. Panie Szmurło poświęcają całe swoje życie dla tych stworzeń, które potrzebują pomocy. Odpoczęłam, zebrałam siły i poszłam dalej. ;) Kilka zdjęć z Warszawy: 


W Warszawie opiekowali się mną Adrian, mój przyjaciel z dawnych lat oraz jego dziewczyna- wspaniali ludzie :) 
Ruszyłam do Żyrardowa wg. planu. Gdy doszłam do schroniska, okazało się, że nie mam tam noclegu. Hodowla która miała nas nocować, zapomniała nam napisać, że cztery dni temu pojechała na wakacje na pomorze. Zostałam w czarnej dupie- za przeproszeniem. Kilka godzin wcześniej rozwaliłam telefon i nie miałam kontaktu ze światem. Pomógł mi inspektorat weterynaryjny. Z telefonu pana weterynarza i za pomocą jego komputera połączyłam się z domem i Adrianem- i tak już o północy dojechałam do Warszawy na Nowodwory na nocleg. 
Jedynym plusem zmiany planów było poznanie Marcina, który dostarczył mi nowy aparat telefoniczny, dzięki czemu miałam znów kontakt ze światem. 
Pociągiem ruszyłam do Skierniewic, gdzie czekała na mnie duża zorganizowana grupa ;) 



Razem przeszliśmy kilka kilometrów, dla mnie niezapomnianych, które odcisnęły się na zawsze:) Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś odwiedzę Skierniewice. :) 
Niezapomniany nocleg u Agnieszki i Krzyśka :) I rozmowy do późna... I znów wędrówka... 
Tym razem w kierunku Łodzi. Nocleg w Fundacji (Nie) Milcz Reaguj, zebranie sił i juz już opuszczamy Łódź. 
 I... Niezapomniany nocleg w Wieluniu ;)  


Na jednym ze zdjęć w Tle widać nasz namiot- miejsce noclegów. Nasz domek na trasie ;) 

Ale ruszamy dalej... 












Kępno. Miejscowość od której fundacje pro zwierzęce mogłyby się uczyć. Pastor i Ksiądz żyją tu jak bracia, zero konfliktów wyznaniowych- dla mnie miasto bajka. Odpadł nam nocleg- jak większość na trasie i ksiądz pozwolił nam rozbić namiot na swoim terenie. Dostaliśmy rano śniadanie i ciepłą herbatkę. żyć nie umierać ;) Jedyny minus- wieczorem moje psy nastraszyły księdza, który nie wiedząc nic o naszym przyjeździe podszedł zbyt blisko namiotu rozbitego niedaleko garaży. Mam nadzieje, że nie za mocno się nas przestraszył. :) Następny nocleg zaliczyliśmy w Słubi w Hacjendzie. Idealne miejsce na odpoczynek ;) Zapraszam tam wszystkich, którzy po drodze do Oleśnicy szukają noclegu. ;) 













Trasa do Oleśnicy skończyła się spotkaniem z dzikami,  awaryjnym noclegiem w Kątach wrocławskich i podróżą do Brzegu razem z Myjnią Wrocław. Ale wspominamy równie ciepło wszystkich ;) 
Mielismy nawet pasażera na gapę :) 






W Brzegu poznaliśmy wspaniała fundację wolontariuszy Brzeskiego Przytuliska dla psów "Przytul Psisko" może któryś z tych psów was zainteresuje? 






Opole. Tu po raz pierwszy poznałam taki sport jak Flyball. Dodtakowo uczylismy się pod okiem Julki Frisbee, które przypadło do gustu Lakiemu. Odwiedziliśmy również Opolskie Schronisko dzięki jednej z wolontariuszek- mam nadzieje, że utrzymamy ze soba kontakt. 

Ta biała sunia, druga od prawej na zdjęciu to Blindzia- sunia, która szuka domu i to bardzo. Jej historia jest bardzo ciekawa i długa, na zupełnie oddzielny wątek na blogu. Może ktoś z was chce takiego wspaniałego pieska? 












W Opolu było Bardzo Psiowo i kolorowo... A wszystko skończyło się wspaniałym ogniskiem, podczas którego dowiedzielismy się, że Alma... nie boi się ognia. :D 





I już jesteśmy w Toszku. U Bani Beatu poczułam się jak w domu. Tyle było tematów do rozmów i taki odpoczynek wspaniały... Czułam się jak w domu, do którego już powoli zaczęłam tęsknić. Tu również nakręcono najpiękniejszy wywiad ze wszystkich które do tej pory widziałam. 




I kilka zdjęć 


Katowice. Niestety nie mam zdjęć z psiego spotkania, a szkoda. Mam nadzieje, że znów się pojawią, wtedy dodam ;) Katowice zaskoczyły nas duzym psim spacerkiem, wspaniałą otwartą atmosferą i wielkimi uśmiechami na twarzach właścicieli psów. Nocowaliśmy u Gosi, która okazała się ciepłą i normalną osobą. Spotyka się wielu psiarzy, którzy już oszaleli na punkcie swoich podopiecznych- tu tego problemu nie było ;) Mam nadzieje, że to też będzie kontakt utrzymany na dłużej.


Bardzo źle się czułam. Myślałam, że to zatoki. Kręciło mi się w głowie, nie mogłam oddychać, cały czas byłam śpiąca... Postanowiłam zjechać do Krakowa a nie przejść ten odcinek. I to był dobry wybór. W Katowicach kupiłam bilety dla siebie i psów i już wieczorem byłam w Krakowie. Spotkałam się tam z przedstawicielką prasy, po czym dotarłam za jej pomocą, na ulicę Orzeczkowej ( o zgrozo- wszak ja to Korczyńska), gdzie czekał na nas odpoczynek. Rozmowa do późna skończyła się moim wielkim bólem głowy. Obudziłam się następnego dnia z wysoką temperaturą i w gorszym stanie niż się kładłam. 
Dzieki pomocy facebookowiczów przetrwałam Kraków i wróciłam do domu. 
Miałam okazję poznać panią Marzannę z KTOZu, o której wcześniej dużo czytałam w interecie, oraz redaktorów "Kliniki Zdrowego Chomika", którzy wierni mi byli przez całą wyprawę, co sobota dzwoniąc z pytaniem "Gdzie już jesteśmy". 



Wróciłam do domu. Dziękuje Iwonie za dostarczenie mnie z Mszczonowa do Gdańska i KTOZ za pomoc w przejeździe z Krakowa do Mszczonowa. Bo tak wyglądała nasza trasa powrotu. 

Tak wiele się działo. Tak dużo zobaczyliśmy i tak wiele jeszcze zobaczymy. 

To nie jest ostatnia nasza wyprawa! Już szykujemy się na kolejną! 

Do Zobaczenia na szlaku!